Ostatni lutowy wpis. W lutym naprawdę było ich mało, ale wszystko za sprawą choróbska paskudnego. Mówię już stanowcze dość chorobie i wracam. Odpisałam w zasadzie na wszystkie listy, więc już wkrótce wszystkie powędrują do adresatów. A już wiem, że do mnie idą kolejne listy od przemiłych osób. Miło, miło, miło :)
Dzisiaj przed Państwem pocztówka z Rosji. Uwielbiam mapy (chociaż jednocześnie nigdy nie lubiłam geografii - paradoks taki). Pocztówki z mapami ą wpisane w listę moich ulubionych. Ta pocztówka była pierwszą mapą jaką dostałam. I po dziś dzień jestem nią zachwycona. Przede wszystkim nawiązuje bezpośrednio do idei postcrossingu - kontaktowania się ze sobą ludzi z równych krajów, państw, kontynentów. Chciałabym, aby kiedyś w mojej kolekcji znalazły się mapy wszystkich państw. Zadanie trudne do wykonania, ale myślę, że przede mną sporo czasu na jego wykonanie :)
No i proszę Państwa muszę sobie dzisiaj pozwolić na pewną prywatę. Wprost nie mogę się powstrzymać :)
Panowie dziękuję! Krzyk w domu był niesamowity :) Brąz jest dla nas równie cenny jak złoto :)
A Wy drodzy czytelnicy, oglądaliście dzisiejszy popis naszych narcianych panów? Kibicowaliście i jesteście z nich dumni? Bo ja straciłam głos z krzyku i rozpiera mnie duma :)